Skip to main content

Rola cierpienia w życiu osoby niepełnosprawnej

Rola cierpienia w życiu osoby niepełnosprawnej
news
Niepełnosprawni są osobami szczególnie narażonymi na różnego rodzaju dolegliwości, ból i związane z tym cierpienia, częstokroć natury fizycznej, ale równie często natury psychicznej. Pogarszanie się stanu zdrowia, wciąż powtarzające się ataki choroby, utrata pracy, obniżenie pozycji społecznej i rodzinnej, trudności w realizacji celów życiowych i pełnionych ról, samotność, niesamodzielność oraz brak pozytywnych relacji społecznych i do tego ciągły strach przed tym, że kolejny dzień może przynieść coś gorszego, niż to, czego byliśmy świadkami do tej pory – oto elementy składowe niewygody istnienia, która dotyka niemal każdą osobę niepełnosprawną. Co jednak można powiedzieć o cierpieniu towarzyszącym tym zjawiskom? Czy możemy to cierpienie jednogłośnie potępić, czy też możemy je uznać – paradoksalnie – za coś dobrego, wartościowego? Odpowiedzi na te pytania warto poszukać u filozofów.
Pochylając się nad lekturą jednej z książek Lwa Szestowa można natrafić na opowieść o pewnym wydarzeniu z życia Blaise`a Pascala. Otóż kiedy siostra wypominała francuskiemu filozofowi i matematykowi niechęć do poddania się kuracji zdrowotnej, ten odparł, że nie zna ona strat związanych ze zdrowiem i korzyści płynących z choroby i cierpienia. Według niektórych filozofów słowa te są potwierdzeniem tego, że istnieje wiedza, którą zyskuje się poprzez rozstrojenie organizmu oraz tego, iż cierpienia towarzyszące człowiekowi są jedyną drogą do uzyskania własnej tożsamości. 
Cierpienia związane z nietrwałością ciała zmuszają ludzką świadomość do nieustannej aktywności i trzeźwego uczestnictwa. Zdystansowany i tym samym odcięty od całościowego rytmu życia cierpiący człowiek nie może się stać jego częścią ani zatracić się w nim, a rzeczywistość zostaje dla niego zredukowana do martwych i bezbarwnych faktów, staje się zewnętrzna, obiektywna i nieistotna. Zdaniem części filozofów człowiek opuścił świat natury właśnie dlatego, że w porównaniu z innymi organizmami wykazywał więcej wrodzonych niedostatków i był fizycznie słaby. Ból i cierpienie sprawiły, że wytworzyło się w nim poczucie granicy, dzięki któremu uświadomił sobie, iż jest czymś odrębnym. Odseparowany od reszty stworzenia i świadom swych doznań, stał się obserwatorem samego siebie, zaczął patrzeć na siebie z zewnątrz. Im częściej podupadał na zdrowiu i im większych doznawał cierpień, tym intensywniej tworzył swój własny wszechświat wraz z jego pojęciami, kulturą, problemami i zagadkami. 
Na tej podstawie filozofowie stwierdzają, że źródłem historii jest choroba jako czynnik oddzielający, a pierwszym człowiekiem, który zobaczył życie, był człowiek chory. Pojawienie się świadomości nie było więc związane z grzechem pierworodnym, lecz z wadą natury wpisaną w istotę człowieczeństwa i stąd też cierpienie może być pojmowane jako nieodłączny element struktury istnienia, dzięki któremu człowiek wymknął się ze świata zoologii. 
W tym sensie każda sytuacja, która jest odczytywana przez człowieka jako niedogodność, pozwala mu się zdefiniować, tak iż niedyspozycja ustala jego tożsamość. Cierpienia fizyczne oraz błędy, wady, próby, przewinienia i przeciwności, stanowiąc negację człowieka i jego wysiłków, dostarczają wartościowego poznania, a refleksja będąca udziałem chorego jest bardziej głęboka, rozległa i nadaje mu większą rzeczywistość niż refleksja nawet najlepszego filozofa.
Co więcej każdy człowiek żyje jakby był centrum wszechświata i kiedy dotyka go cierpienie, staje się ono dla niego czymś nieograniczonym, absolutnym, najbardziej rzeczywistym. Dla każdego jego własny ból jest czymś ważniejszym od wojen, przewrotów czy losów świata, tak iż w przeciwieństwie do przyjemności cierpień się nie zapomina. Podczas gdy przyjemności się zacierają, sumują i stapiają ze sobą w jedno, cierpienia zawsze są wyraziste i indywidualne i nawet po wielu latach ktoś może pamiętać doznaną nieprzyjemność. 
Ponieważ więc tylko cierpienie dostarcza poczucia faktyczności życia oraz wzmaga świadomość siebie, człowiek zdrowy czy też nienękany przeciwnościami może być kimś mało obecnym i powierzchownym. Podczas gdy chory przeżywa czas w sposób szczegółowy, zdrowie sprawia, że człowiek jedynie prześlizguje się przez chwile. Czas, w którym miewamy się dobrze, znika raz na zawsze, a jeśli nawet zostawia ślady, to żaden z nich nie jest na tyle silny, by stać się źródłem prawd o charakterze egzystencjalnym. Stąd zdaniem niektórych filozofów zdrowie jest najwygodniejszym i najmniej angażującym stanem. Człowiek zdrowy, panując nad swoimi nastrojami i dystansując się od nich, nie ma nic do przekazania, a jego zdrowie to niemający żadnego znaczenia stan doskonałości, nieodczuwania, a nawet nierealności.
Stąd też choroba oraz wszelkiego rodzaju nieszczęścia są źródłem doświadczeń autentycznych i dotykających w człowieku tego, co najgłębiej ukryte. Zaburzając równowagę mówią mu, że jednak coś istnieje, że on sam istnieje. Podczas gdy każdy sukces i przyjemność dotyka go tylko powierzchownie, one wzbudzają w nim niepokój i napięcie tak wielkie, że w ten sposób zabezpieczają go przed byciem kimś bez wyrazistości i konsystencji. Wyzwalają w nim to, co najgłębsze, i każdy chory, chcąc tego lub nie, zostaje zmuszony do życia na szczytach, a więc w ekstremach refleksji i odczuć. 
Jeśli zaczynamy rozumieć pewne rzeczy, to często dzięki niedomaganiom zdrowotnym, które, mimo że z jednej strony unicestwiają, z drugiej jednak otwierają nam oczy. W przeciwieństwie do szczęścia nie bronią dostępu do „ja”, lecz sięgają do korzeni naszego istnienia i zmieniają wszystko to, co w nas najbardziej podstawowe, nasz stosunek do świata, skłonności, usposobienie, charakter, zachowania i pragnienia. Wyniszczając nas, ukazują nam nasz wymiar egzystencjalny, pokazując, że bycie człowiekiem oznacza ciągłe zmaganie się z sytuacją istoty kruchej i śmiertelnej.
Niektórzy filozofowie do tego stopnia cenią korzyści płynące z choroby i cierpienia, że posuwają się do stwierdzenia, iż ludźmi stajemy się tylko poprzez świadomą odmowę bycia szczęśliwymi. Z jednej strony więc dolegliwości są przyczyną naszego cierpienia, natomiast z drugiej to stygmaty, za sprawą których różnimy się od innych – dzięki nim jesteśmy nie tylko napiętnowani, ale również odróżnieni, wyniesieni, uwzniośleni. Stąd też kto swoją wiedzę okupił cierpieniami, nigdy nie uzna się za człowieka bez charakteru i nie zgodzi się na to, by sądziła go osoba, która wycierpiała mniej niż on. 
Chorobę i cierpienie należy więc traktować jako coś więcej niż tylko tragiczne w swych skutkach niszczenie materii ożywionej, krzywdę losu czy wielką niesprawiedliwość. Każdy rodzaj cierpienia pozwala wydobyć z życia więcej, niż może ono dać w normalnych warunkach. Dlatego też trzeba uczynić chorobę czymś pozytywnym i uznać wszystko to, co może paraliżować za siłę napędową ludzkiego istnienia. Tylko taka walka i bohaterski opór zabezpieczają przed bezwzględnym panowaniem choroby i wzmagając intensywność istnienia, sprawiają, że cierpienie nie unicestwia człowieka, lecz na płaszczyźnie duchowej staje się wielką szansą.  
Literatura: 
E. Cioran, Księga złudzeń, przeł. S. Królak, Warszawa 2004. 
E. Cioran, O niedogodności narodzin, przeł. I. Kania, Kraków 1996.
E. Cioran, Sylogizmy goryczy, przeł. I. Kania, Warszawa 2009.
E. Cioran, Upadek w czas, przeł. I. Kania, Kraków 1994.
E. Cioran, Wyznania i anatemy, przeł. K. Jarosz, Kraków 2006.
E. Cioran, Zarys rozkładu, przeł. M. Kowalska, Warszawa 2006.
E. Cioran, Zeszyty, przeł. I. Kania, Warszawa 2004.
S. Piechaczek (red.), Cioran – w pułapce istnienia, Opole 2014.
Autor: Sławomir Piechaczek
Trener pracy osób z niepełnosprawnością w Opolskim Centrum Wspierania Inicjatyw Pozarządowych